Wakacje w stajni Trylogia, czyli cały świat Stefci powstał jako druga część serii książek o przygodach tytułowej Stefci. Jest to dziewczyna, której ZAWSZE udaje się osiągnąć cel i ZAWSZE spełniają się jej marzenia. W pierwszej części dowiadujemy się, że dziewczynka jest niezwykła, bo kocha konie (to wiele mówi o jej niezwykłości). Wszystko układa jej się pomyślnie, jest miła, grzeczna i w ogóle bez skazy.
Tak oto, bez większych wstępów
,,Wakacje w stajni Trylogia, czyli cały świat Stefci''
Ewa Szadyn
- Ta młoda dama - odpowiedział Tomek i zabawnie oddał ukłon w stronę Stefki, naśladując ruch muszkietera zamiatający ziemię wokół stóp dziewczynki.
Ale że tak?

Moim skromnym zdaniem to było raczej CUŚ takiego...

-Właścicielko! - Tomek znów był cały w ukłonach
Miał spodnie w ukłony, koszulkę w ukłony i jeszcze takie słodkie, różowe skarpetki w ukłony.
A jego długo niemyte włosy pochyliły się ku niej okazując swoje uniżenie. Łupież aż padł na podłogę, aby wyrazić swój głęboki szacunek do niej.
A jego długo niemyte włosy pochyliły się ku niej okazując swoje uniżenie. Łupież aż padł na podłogę, aby wyrazić swój głęboki szacunek do niej.
Stefka markotnieje jednak, bo nagle dostrzega techniczną stronę zbliżającej się imprezy:
trzeba kupić wódkę, krakersy. A to nie są panie tanie rzeczy!
E tam, to impreza, więc będzie kilka człowieków. Na wejściu się postawi koksa i karze mu się wpuszczać tylko tych z ekwipunkiem.
E tam, to impreza, więc będzie kilka człowieków. Na wejściu się postawi koksa i karze mu się wpuszczać tylko tych z ekwipunkiem.
bo nagle dostrzega techniczną stronę zbliżającej się imprezy: wynajęcie przyczepki, paliwo do samochodu, opłata boksu dla Aidy i Azji
Trzeba zapłacić rachunek za gaz i opłacić skarbówkę za ciągnik. Wykupić OC, AC, opłacić podatki. To ile ona ma lat?
Ukryta prawda....
Ron karnie stępuje na lonży po okręgu.
Czyli takie karne kółka?

- Stefka, ty to jesteś w czepku urodzona - wita ją takimi słowami chłopak
Ponieważ zwykłe ,,cześć" jest zbyt mainstreamowe
Możemy to także odebrać dosłownie:
wita ją takimi słowami chłopak. - właściciele tego konia do nauki zostawiają u nas przyczepkę do chwili, aż będzie gotowy do zabrania, i zgodzili się na to, abyśmy skorzystali z niej i zawieźli Azję na czempionat!
Mówiłam, że ZAWSZE jej się wszystko udaje. Nie ma jak zawieść konia i hyc! Dają Ci przyczepkę.
Ej, ej, ej, Shezza spokojnie. Nie zapluwaj się. To że Tobie nie zawsze wszystko perfekcyjnie wychodzi to nie znaczy, że musisz być od razu taka ZAZDROSNA.
Ej, ej, ej, Shezza spokojnie. Nie zapluwaj się. To że Tobie nie zawsze wszystko perfekcyjnie wychodzi to nie znaczy, że musisz być od razu taka ZAZDROSNA.
Tomek daje Stefci jakieś znaki.
- Proszę - powiedział. - Nie mieli nakazu jazdy w prawo, ale skombinowałem Ci taki fajny znak zakazu zawracania.
- Chyba nie mogłabym cały dzień uganiać się w takich bucikach, stanowczo wolę sztyblety. Są bardzo wygodne. Służą co prawda do jazdy konnej,
Nie przejmuj się stereotypami! Skarpety też podobno nie pasują do sandałków.
Polacy!!! Jednoczymy się!!!!!
Polacy!!! Jednoczymy się!!!!!
Służą co prawda do jazdy konnej, ale można je również nosić na co dzień do spodni.
- No, załatwiłam ci kurs wózkiem widłowym po zwierzęta - informuje dziewczynkę Ewelina nieco zdyszanym głosem. - Pojedziesz z tym panem po gepardy.
Stefka przytuliła się z wdzięczności do dziewczyny - zawsze marzyłam o przejechaniu się wózkiem widłowym - szepnęła cicho- Chodź, uciekniemy razem do Paryża i się pobierzemy, a w podróż poślubną wybierzemy się do Fabryki Wózków Widłowych. A no i nie zgadniesz co dostaniesz ode mnie na naszą pierwszą rocznicę!
- Co? Powiedz mi, nie wytrzymam tej niepewności!
- Kupię Ci..... wózek widłowy, skarbie!
Chyba muszę zacząć pisać romansidła...
,,Ani chybi durzy się w Ewelinie" - kombinuje Stefka
Zaiste ani chybi jest to jego luba, atoli miłość ta jest trudna.
Truuuudneeee spraaaaawyyy.....
Przez pręty klatki transportowej patrzyły na nią najpiękniejsze oczy wszechświata, oczy piękności, królowej arabskich pustyń
oczy przedziwne, oczy cudowne, władcy wydm i barchanów. Co to jest? Litania?
I po drugie: same oczy tam były? Ble
Takie gałki taczające się po ziemi. Przypomniała mi się taka urocza małpka z ,,Piratów z Karaibów"
.Dziewczynka nic nie odpowiedziała, bo jej myśli były przy cudownej klaczy.
Nosz kurna! Myśli se gdzieś polazły i dziewczyna została niemową.
Myśli:
-E wracamy do niej?
- Zgłupiałeś?! Żeby znowu zamknęła nas w tej miniaturowej konstrukcji, którą z niewyjaśnionych przyczyn nazywa mózgiem?!?!?
[źrebak] Wzbudza przy tym zawsze aplauz uczestników jazdy i chyba wie o tym, że wszystkim podobają się jego dokonania, bo po skoku zadziera do góry krótki jeszcze ogonek, rozdyma chrapki i robi rundkę kłusem wyciągniętym
Potem przechodzi w galop zebrany, robi piruet a następnie kapriolę i lewadę. Bywa też, że zrobi lotną zmianę nogi i kurbetę. Artysta się znalazł.
Ja nie mówić po ..... Domyślam się więc, że to jakieś końskie dancingi...

- Ta klacz jest własnością szejka Abdula ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich
To jest jedyny szejk Abdul, więc to pewnie on: szejk Abdul Aziz Bin Abdullah. Chwila...
,,Szejk Abdul Aziz bin Abdullah jest teologiem i najwyższym autorytetem religijnym w Arabii Saudyjskiej, choć słynie z dość kontrowersyjnych wypowiedzi. Kilka dni temu wydał nową fatwę, która pozwala mężczyznom wyznającym islam na zjedzenie swojej żony."- www.zmianynaziemi.pl Już lubię tego gościa
W pewnym momencie Stef dostrzegła go kątem oka i wydawało jej się, że śni, bo Azja nie biegł, tylko po prostu płynął...
Chyba było dość mokro. Jak na Narodowym.

Mężczyzna przypatrywał się Stefci z ciekawością
Tfu, zboczeniec!
Trynkiewicz.....
Skojarzenia, wszędzie skojarzenia....
Trynkiewicz.....
Skojarzenia, wszędzie skojarzenia....
Stefka zauważyła w loży honorowej dostojnie wyglądającego młodego człowieka w szatach arabskich

Jak dla mnie, to on nie jest ani dostojny, ani młody.
Kobito, nie znasz się. Czy ty nie widzisz złotych zębów? Masz pojęcie, jaki to szpan??? A tak właściwie zdajesz sobie sprawę z tego jakie to drogie?
Krótkie wyjaśnienie: Stefcia zajęła trzecie miejsce. So sad.
[...] szejk Abdul, ufundował specjalną nagrodę dla najmłodszej prezenterki, która podbiła dzisiaj nie tylko jego serce, ale również serca całej publiczności...
Nie zgadniecie, kto ją otrzymał. Stefcia!
Serio!? Yeah!!!
nagrodę w postaci ozdobnego arabskiego ogłowia właścicielce ogierka Azja wręczy żona szejka Jasmina.
To on jej nie zjadł? Już go nie lubię.
< ze smutkiem pociąga nosem>
Krótkie wyjaśnienie: Stefcia zajęła trzecie miejsce. So sad.
[...] szejk Abdul, ufundował specjalną nagrodę dla najmłodszej prezenterki, która podbiła dzisiaj nie tylko jego serce, ale również serca całej publiczności...
Nie zgadniecie, kto ją otrzymał. Stefcia!
Serio!? Yeah!!!
nagrodę w postaci ozdobnego arabskiego ogłowia właścicielce ogierka Azja wręczy żona szejka Jasmina.
To on jej nie zjadł? Już go nie lubię.
< ze smutkiem pociąga nosem>
Stef stała w bezruchu jak skamieniała, a jej oczy stawały się większe i większe, aż przestały się mieścić na twarzy.
W końcu wypadły i na planie pojawiła się słodziutka małpka, w poszukiwaniu posiłku...
Mała wydała arabski okrzyk radości
Gdyż w każdym języku okrzyk radości brzmi inaczej. Tak samo jak u zwierząt. Po polsku kot robi miał, a po angielsku meow.
- Fatima zdjęła z włosów złotą opaskę i podała Stefci.
Nagle wpadł jej ojciec i widząc opaskę swojej córki u Stefci obciął jej rękę. Następnie rzekł grobowym tonem: siódme nie kradnij.
Magda tłumaczyła się gęsto młodemu mundurowemu, który uśmiechał się pod wąsem.
- Proszę, niech pan mi daruje, no przypadek,
no przypadek. No teraz to widzę. No
no przypadek, mąż skręcił nogę, musiałam prowadzić, poza tym jestem w ciąży i nie mogę się denerwować.
A w ogóle, to czeka na mnie w domu pies z padaczką i kot z alzheimerem. I podstawowa sprawa panie mundurowy - MUSIAŁAM PROWADZIĆ. Nie widzisz pan, żem jest blondynką?
Przepraszamy wszystkie BLONDYNKI [*]
BANG!
-Ała! To bolało!
- Bo miało! Chcesz stracić wszystkich czytelników już na początku?!?!?!
kokietowała, mrugając oczami.
- Przegrałaś! - krzyknął policjant. - Ja dłużej nie mrugałem
- Mam za ciężkie rzęsy! Wie Pan, jaki ciężki może być tusz ,,Mejd in Czajna"?
Właściwie to zatrzymałem was z ciekawości, bo chciałem na koniki popatrzeć - odpowiedział policjant
*wali głową o blat biurka i rozmyśla nad celem zawodu policjanta*
*moim skromnym zdaniem to po prostu próbuje wybić sobie głupotę z głowy... niestety to tak nie działa*
Obydwie miały chęć zrobić kupę.
Jak masz potrzebę to tam są drzwi...
Po lekcji przyjaciółki wyłuszczyły instruktorce swój plan
Wzięły dziadka do orzechów i łuskały jej swój plan
Stefcię obudził pisk opon jakiegoś samochodu i gwałtowne trzaśnięcie drzwiami
Co to ma kur... być ja się pytam?! - krzyknął Predator
gwałtowne trzaśnięcie drzwiami. Dziewczynka z trudem otworzyła oczy i wypełzła z namiotu (wiedziałam, że to ślimak!) na zewnątrz. Ranek był chłodny, ale tak piękny, jak tylko może być piękny pierwszy dzień wakacji spędzony poza domem.
Stefka bardzo lubi poranki w ,,Trylogii", jeszcze przed karmieniem, kiedy wszyscy śpią. Dziewczynka przechadza się wtedy...
Ten opis trwa jeszcze przez jakieś pół strony. Jakiś gościu wpada jej na podwórze i robi rozrubę, a tej się wzięło na podziwianie przyrody. Dalej też nie dowiadujemy się, kto jej wbił na chatę, bo naszej Stefanii zachciało się czochrać psa.
W kurniku [kogut] piał już od samego brzasku, ale jego muzyka już nikogo nie zrywa na równe nogi.
Jego rap już nikogo nie budził więc zaczął piać. A tak w ogóle, przyjmując, że w lato wschód słońca jest jakoś po piątej, a z własnego doświadczenia wiem, że koguty pieją około trzeciej, czwartej to ten się jakoś rozregulował.
- Ale te konie dzisiaj się wymarzły
Składnia jak u mistrza Yody.
Mistrz Obi-Wan planetę zgubił. Co za wstyd! Co za wstyd.
- Tak - powiedziała Magda i zaraz dodała: - no
Tomek właśnie wyjeżdżał bryczką do drewnianego miasteczka dla dzieci, bo w lecie jest to ulubione miejsce spacerów rodziców i dzieci nie tylko w soboty i niedziele. W dni powszednie jest ich prawie tyle samo co w niedziele i święta nakazane.
Tomek właśnie wyjeżdżał bryczką do drewnianego miasteczka dla dzieci, bo w lecie jest to ulubione miejsce spacerów rodziców i dzieci nie tylko w soboty i niedziele. W dni powszednie jest ich prawie tyle samo co w niedziele i święta nakazane.
- Madziu, będziesz miała swojego nadwornego kowala - żartował chłopak - Teraz już zawsze będzie Ci piłował raciczki!
Pani leśniczyna cierpliwie wkładała smoczek do pyszczka małej znajdy po palcu zamoczonym w mleku
Chwila... To znajda była po palcu? To jakiś znany reproduktor? Palec Zamoczony w Mleku.
MNIAM...
Teraz zaczyna się historia sukni. Co chwila pojawia się coś na jej temat.
- Czegoś tu jednak brakuje do pełni szczęścia - zauważyła Julka.
Czekolady? Kocyka? Jakiejś porządnej, mniej dziwnej książki?
- Wiesz czego? - zapytała któregoś dnia Stefkę, obserwując przyjaciółkę w damskim siodle.
- No pewnie, że wiem. Długiej sukni, ale taką ma Magda tylko jedną - ślubną. Głupio by wyglądała, gdyby w niej jeździła - odpowiedziała bez namysłu Stefka.
- Wiesz co, uszyjemy jej taką suknię.
Uszyjemy dziś sukienkę?! No chodź, zrobimy coś. ( Kraina Lodu <3 )
Tu po raz pierwszy do akcji wkracza suknia. Autorka musi często powtarzać, że jest to suknia, abyśmy broń Boże nie zapomnieli, że jest to suknia, a nie na przykład dresy.
No to co robimy z tą suknią, Stef? - zapytała w końcu dziewczyna, przerywając nawiedzone trajkotanie Stefki.
Nawiedzone trajkotanie? Czyli opętał ją Belzebub i sobie trajkocze?
BUUUUUUU!!!! UUUUU!!!!!
- O jakiej sukni mówisz? - zapytała babcia Lucyna.
Suknia po raz kolejny.
- Mam odpowiedni materiał [na suknię]. To błękitny aksamit. Kupiłam go kiedyś dawno temu z myślą o storach do saloniku
Zawsze marzyłam o sukience z zasłony *spogląda w sufit rozmarzonym wzrokiem*
Masz zasłony na suficie?!?!?
A Ty nie? *podnosi ze zdziwieniem brwi*
-Będziesz, Julciu, teraz u mnie częstym gościem, bo ja robię wiele przymiarek - zawyrokowała babcia Lucyna.
O wielka Wyrocznio Delficka w osobie babci Lucyny! Ześlij na mnie swą mądrość!
- Nie trzeba było jej tak pieścić.
Ale że kogo? Gdzie? Co? niemiejskojarzeń
Za dużo czasu, w niewłaściwym towarzystwie...
Gdyby sarenka była koziołkiem, to w przyszłości groziłoby z jej strony pewne niebezpieczeństwo. Gdyby jednak była owieczką, to wszystko byłoby w porządku.
Morał? Zawsze, ale to zawsze pozostawaj owieczką. Od dzisiaj moje motto życiowe.
Stef miała nadzieję, że zwierzątko, gdy dorośnie, poczuje zew krwi i samo ruszy do lasu w poszukiwaniu krwawej uczty
[brat] który na widok zwierzątka wyciągnął do niego rączki i swoim dziecięcym żargonem wykrzyczał kilkukrotnie: dźwignąłem skórę zza parkanu!
Już rośnie nam kryminalista
E tam, od razu kryminalista. Może po prostu nowy polityk?
Sarenka zareagowała, podeszła do małego i ku radości malca zaczęła obsysać jego pulchną rączkę.
Jak odkurzacz Noo-Noo z Teletubisiów
Julka ma wypieki na twarzy.
- Babeczki! Świeże babeczki!
- Chodź, Stef, schowamy się gdzieś i pokażę ci
Yyy, ekshibicjonista?
Ja wcale nie mam żadnych skojarzeń... Ja wcale nie mam...
i pokażę ci zdjęcia sukni.
Też fajne hobby... Fetyszystki
Hmmm.... *drapie się po głowie* Co to była za suknia, że trzeba było chować się z jej zdjęciami?Taka?
Babcia mówi, że jeszcze dwie przymiarki i będzie gotowa - mówi do Stefki konspiracyjnym szeptem.
A one co? Powstanie szykują?
Coś ty, to nie powstanie! To będzie pokaz króliczków Playboya w sukniach z zasłonek!
- Pomyśl sobie tylko, Stef, jak Magda będzie wyglądać w niej na Aidzie. No po prostu ósmy cud świata
Też będzie taka goła jak Kolos Rodyjski?
No nie całkiem goła... przecież ma zasłonkę!
Mama dzwoni do Stefki codziennie wieczorem i rozmawia długo z najstarszą córką.
Co za brak wychowania! Dzwoni do Stefki, a gada z jakąś najstarszą córką!
Przewodniczka zaczęła fukać, ustawiła się przodem do zauważonego źródła niebezpieczeństwa i włączyła syrenę alarmową.
Dobrze, że doczytałam, że to koń, by już wyobraziłam sobie przewodniczkę w muzeum fukającą na ludzi.
- Tomek powiedział, że chciałby być jedynym w kraju latającym kowalem.
Taki Hefajstos ze skrzydełkami. Tylko Ikarowi nie wypaliło takie fruwanie.
W końcu stanęła obok Aidy, nie mogąc wydobyć z siebie głosu, i wierciła Stefkę oczami na wylot wiertarko-wkrętarką Makita z diamentowym wiertłem do metalu.
A może to był taki agent Tomek, w wersji damskiej i miał szpiegowskie soczewki z wiertarkami?
I stopery do uszu z pistoletami.
-No co tak patrzysz, nie podoba ci się? Chcesz w ryj? - zapytała przestraszona Stef.
-Zrobimy wystawę w hali. Musimy ją koniecznie ożywić w lecie, bo zimą lepsza jest martwa.
ZOMBIE!!!!
Mama miała wyrzuty sumienia, że obciąża Magdę i panią Lodzię jeszcze jednym swoim dzieckiem. Dorzuciła im bachora do torby z zakupami i zastanawiała się, czy uniosą
Dodam tylko, że dobór imiona, w przypadku pani Lodzi, był bardzo trafniemyy. Każda niania powinna nazywać się Lodzia. To takie pasujące.
Tak więc Stefcia siedzi na pieńku i wpatruje się w strzelające płomienie
- Hände hoch - krzyczą płomienie i strzelają gdzie popadnie
Pani leśniczyna cierpliwie wkładała smoczek do pyszczka małej znajdy po palcu zamoczonym w mleku
Chwila... To znajda była po palcu? To jakiś znany reproduktor? Palec Zamoczony w Mleku.
MNIAM...
Teraz zaczyna się historia sukni. Co chwila pojawia się coś na jej temat.
- Czegoś tu jednak brakuje do pełni szczęścia - zauważyła Julka.
Czekolady? Kocyka? Jakiejś porządnej, mniej dziwnej książki?
- Wiesz czego? - zapytała któregoś dnia Stefkę, obserwując przyjaciółkę w damskim siodle.
- No pewnie, że wiem. Długiej sukni, ale taką ma Magda tylko jedną - ślubną. Głupio by wyglądała, gdyby w niej jeździła - odpowiedziała bez namysłu Stefka.
- Wiesz co, uszyjemy jej taką suknię.
Uszyjemy dziś sukienkę?! No chodź, zrobimy coś. ( Kraina Lodu <3 )
Tu po raz pierwszy do akcji wkracza suknia. Autorka musi często powtarzać, że jest to suknia, abyśmy broń Boże nie zapomnieli, że jest to suknia, a nie na przykład dresy.
No to co robimy z tą suknią, Stef? - zapytała w końcu dziewczyna, przerywając nawiedzone trajkotanie Stefki.
Nawiedzone trajkotanie? Czyli opętał ją Belzebub i sobie trajkocze?
BUUUUUUU!!!! UUUUU!!!!!
- O jakiej sukni mówisz? - zapytała babcia Lucyna.
Suknia po raz kolejny.
Zawsze marzyłam o sukience z zasłony *spogląda w sufit rozmarzonym wzrokiem*
Masz zasłony na suficie?!?!?
A Ty nie? *podnosi ze zdziwieniem brwi*
-Będziesz, Julciu, teraz u mnie częstym gościem, bo ja robię wiele przymiarek - zawyrokowała babcia Lucyna.
O wielka Wyrocznio Delficka w osobie babci Lucyny! Ześlij na mnie swą mądrość!
- Nie trzeba było jej tak pieścić.
Ale że kogo? Gdzie? Co? niemiejskojarzeń
Za dużo czasu, w niewłaściwym towarzystwie...
Gdyby sarenka była koziołkiem, to w przyszłości groziłoby z jej strony pewne niebezpieczeństwo. Gdyby jednak była owieczką, to wszystko byłoby w porządku.
Morał? Zawsze, ale to zawsze pozostawaj owieczką. Od dzisiaj moje motto życiowe.
Stef miała nadzieję, że zwierzątko, gdy dorośnie, poczuje zew krwi i samo ruszy do lasu w poszukiwaniu krwawej uczty
[brat] który na widok zwierzątka wyciągnął do niego rączki i swoim dziecięcym żargonem wykrzyczał kilkukrotnie: dźwignąłem skórę zza parkanu!
Już rośnie nam kryminalista
E tam, od razu kryminalista. Może po prostu nowy polityk?
Sarenka zareagowała, podeszła do małego i ku radości malca zaczęła obsysać jego pulchną rączkę.
Jak odkurzacz Noo-Noo z Teletubisiów
Julka ma wypieki na twarzy.
- Babeczki! Świeże babeczki!
- Chodź, Stef, schowamy się gdzieś i pokażę ci
Yyy, ekshibicjonista?
Ja wcale nie mam żadnych skojarzeń... Ja wcale nie mam...
i pokażę ci zdjęcia sukni.
Też fajne hobby... Fetyszystki
Hmmm.... *drapie się po głowie* Co to była za suknia, że trzeba było chować się z jej zdjęciami?Taka?
Babcia mówi, że jeszcze dwie przymiarki i będzie gotowa - mówi do Stefki konspiracyjnym szeptem.
A one co? Powstanie szykują?
Coś ty, to nie powstanie! To będzie pokaz króliczków Playboya w sukniach z zasłonek!
- Pomyśl sobie tylko, Stef, jak Magda będzie wyglądać w niej na Aidzie. No po prostu ósmy cud świata
Też będzie taka goła jak Kolos Rodyjski?
No nie całkiem goła... przecież ma zasłonkę!
Mama dzwoni do Stefki codziennie wieczorem i rozmawia długo z najstarszą córką.
Co za brak wychowania! Dzwoni do Stefki, a gada z jakąś najstarszą córką!
Przewodniczka zaczęła fukać, ustawiła się przodem do zauważonego źródła niebezpieczeństwa i włączyła syrenę alarmową.
Dobrze, że doczytałam, że to koń, by już wyobraziłam sobie przewodniczkę w muzeum fukającą na ludzi.
- Tomek powiedział, że chciałby być jedynym w kraju latającym kowalem.
Taki Hefajstos ze skrzydełkami. Tylko Ikarowi nie wypaliło takie fruwanie.
W końcu stanęła obok Aidy, nie mogąc wydobyć z siebie głosu, i wierciła Stefkę oczami na wylot wiertarko-wkrętarką Makita z diamentowym wiertłem do metalu.
A może to był taki agent Tomek, w wersji damskiej i miał szpiegowskie soczewki z wiertarkami?
I stopery do uszu z pistoletami.
-No co tak patrzysz, nie podoba ci się? Chcesz w ryj? - zapytała przestraszona Stef.
-Zrobimy wystawę w hali. Musimy ją koniecznie ożywić w lecie, bo zimą lepsza jest martwa.
ZOMBIE!!!!
Mama miała wyrzuty sumienia, że obciąża Magdę i panią Lodzię jeszcze jednym swoim dzieckiem. Dorzuciła im bachora do torby z zakupami i zastanawiała się, czy uniosą
Dodam tylko, że dobór imiona, w przypadku pani Lodzi, był bardzo trafniemyy. Każda niania powinna nazywać się Lodzia. To takie pasujące.
Tak więc Stefcia siedzi na pieńku i wpatruje się w strzelające płomienie
- Hände hoch - krzyczą płomienie i strzelają gdzie popadnie
Stefci myśli pobiegły już w kierunku tworzenia historii o królowej ognia, która pędzi ognistym rydwanem po niebie, aby mógł być kontynuowany odwieczny cykl dojrzewania owoców, zbóż, warzyw i innej roślinności. A słyszysz może kolory i widzisz zapachy?
Kiełbaski skwierczą, tłuszcz z nich wycieka i jeszcze podsyca płomienie, lecz co to, jedna z kiełbasek pęka (zaczyna się jak dobry horrorek) i, buch, w ognisko, za chwilę dzieje się to samo z kiełbaską Stefci i Magdy, potem Julki:
- Co jest grane? - martwi się Stef (o kiełbasę!)
Mama znajduje szybko odpowiedź na zagadkę i tłumaczy się:
- Bo widzisz kochanie, to przez te słupy energetyczne i meliorację. I jeszcze Czarnobyl oczywiście.
Kiełbaski skwierczą, tłuszcz z nich wycieka i jeszcze podsyca płomienie, lecz co to, jedna z kiełbasek pęka (zaczyna się jak dobry horrorek) i, buch, w ognisko, za chwilę dzieje się to samo z kiełbaską Stefci i Magdy, potem Julki:
- Co jest grane? - martwi się Stef (o kiełbasę!)
Mama znajduje szybko odpowiedź na zagadkę i tłumaczy się:
- Bo widzisz kochanie, to przez te słupy energetyczne i meliorację. I jeszcze Czarnobyl oczywiście.
- Ola, mówię ci, ale jazda. Spróbuj tych różowych dragów.
Hera, koka, hasz ,LSD, ta zabawa po nocach się śni...
Stefkę zatkało. Jak to? Ona zarobi pieniądze, nie dorośli, tylko ona? W głowie jej szumiało, czy da radę? Czy podoła temu zadaniu? Tego dowiecie się już w następnym odcinku
,,Dlaczego ja?''
Magda uśmiechnęła się pod wąsem
A miałam nadzieję, że kobiety w tej książce nie mają zarostu.
-Jedziemy na Eurowizję????
-Co ty, wyślijmy ją do polityki!
Franio rzeczywiście przyjechał pod wieczór. Widać było, że jest bardzo niezadowolony. Był za to zaopatrzony w kilka różnego rodzaju latarek
Potężny stałeś się, Dooku. Ciemną stronę w tobie wyczuwam.
Hera, koka, hasz ,LSD, ta zabawa po nocach się śni...
Stefkę zatkało. Jak to? Ona zarobi pieniądze, nie dorośli, tylko ona? W głowie jej szumiało, czy da radę? Czy podoła temu zadaniu? Tego dowiecie się już w następnym odcinku
,,Dlaczego ja?''
Magda uśmiechnęła się pod wąsem
A miałam nadzieję, że kobiety w tej książce nie mają zarostu.
-Jedziemy na Eurowizję????
-Co ty, wyślijmy ją do polityki!
Franio rzeczywiście przyjechał pod wieczór. Widać było, że jest bardzo niezadowolony. Był za to zaopatrzony w kilka różnego rodzaju latarek
Potężny stałeś się, Dooku. Ciemną stronę w tobie wyczuwam.
Tomek przyjechał po południu. Magda z tej okazji upiekła ciasto
Mi nie pieką ciasta jak wracam ze szkoły. Foch
Sama sobie upiecz! A... zapomniałam że nie umniesz... No weź się nie gniewaj, upiekę ci szarlotkę, ok?
Dobzie *pociąga nosem*
Dobzie *pociąga nosem*
Jak na zawołanie rozległ się perlisty śmiech Oli
Jaskier, czy to ty?
Im dłużej Stefcia przebywała z Frankiem i im więcej się o nim dowiadywała, tym większą czuła sympatię do tego jaśniepanicza, za jakiego w pierwszej chwili można go było uważać. Z tego co opowiadał Stefce, był bardzo samotny i opuszczony przez rodziców. Mama poświęcała się swojej pasji i karierze, a ojciec jako biznesmen zajmował się głównie pracą i kontaktami zawodowymi. Synowi braku swojej i matki obecności nie potrafił zrekompensować. Był wymagający. Chciał, aby Frank świetnie się uczył i był grzecznym, ułożonym chłopcem, ale nie umiał z nim postępować.
Kolejna Mary Sue, tylko w wersji męskiej. Biedny, niekochany chłopczyk, który otwiera swoje serduszko przed miłą dziewczyną. Skąd ja to znam?
Stefcia opowiedziała smutną historię Franka Magdzie. Dziewczyna w pierwszym momencie zmartwiła się losem chłopaka, ale po chwili rozpogodziła się i zawyrokowała:
- Nie ma lepszej terapii na wszelkie problemy niż praca fizyczna, i to taka, której rezultaty są od razu widoczne. To znaczy: jest boks pełen gnoju, wyrzucamy go i nie ma gnoju.
A więc tak to działa! Jest gnój, wyrzucamy go i wtedy go nie ma.
A działa to może na upierdliwe rodzeństwo? Jest rodzeństwo, wyrzucamy rodzeństwo i wtedy rodzeństwa nie ma, tak? Musze wypróbować.
Powtarzam to wszystkim moim kolegom z problemami. Nie żaden psychoterapeuta czy leki antydepresyjne, tylko gnojek, panowie gnojek i smutki znikają.
A ludzie z zaburzeniem dysocjacyjnym tożsamości wyrzucając gnój mogą być kim chcą! Piosenkarzem! Fryzjerem! Astronautą!
I ten stan nieważkości w stercie gnoju!
- No tak, ale nie wiadomo, czy Franio odniesie się do tego z takim samym optymizmem jak ty - powątpiewała Stef
Powtarzam to wszystkim moim kolegom z problemami. Nie żaden psychoterapeuta czy leki antydepresyjne, tylko gnojek, panowie gnojek i smutki znikają.
A ludzie z zaburzeniem dysocjacyjnym tożsamości wyrzucając gnój mogą być kim chcą! Piosenkarzem! Fryzjerem! Astronautą!
I ten stan nieważkości w stercie gnoju!
- No tak, ale nie wiadomo, czy Franio odniesie się do tego z takim samym optymizmem jak ty - powątpiewała Stef
- No co ty, przecież wszyscy kochamy wyrzucać gnój! - Magda spojrzała na Stefkę zdziwiona jej banalnym pytaniem.
-Kto nie skacze ten nie lubi!!! HOP! HOP! HOP! OOO popatrz jak wszyscy ładnie skaczą!!!!
- Już o to to ty się nie martw. Ubiorę w ten problem Tomka.
Magda podeszła do mężczyzny:
- Tomek, zakładaj szybciej ten problem!
- Ojciec mojego kolegi jest trenerem jeździectwa. Kiedy prowadził z nami zajęcia na ujeżdżalni czy w terenie, syn zawsze zwracał się do niego ,,panie trenerze", nigdy ,,tato". Uważam, że tak jest słusznie. Lekcja to lekcja. Nie ma taty, mamy, córeczki, synka czy bardziej lub mniej zaprzyjaźnionego kolegi. Relacje podczas treningu muszą być klarowne, czyli nauczyciel - uczeń i kropka
Czyli trener uczy a uczeń jeździ sobie z kropką? A na czas treningu relacje rodzinne off. Nikt nikogo nie zna. I później wychodzi takie coś: Luke, jestem twoim ojcem.
- Tatuś?
Stefka wpadła do domu jak bomba
- Robimy rozpierduchę! - wrzeszczała na całe gardło
-JEB, BANG, BUM, ŁUP, BOOM!!!
- Stefciu! Uspokój się. Najpierw się rozbierz
Ooo zboczuchy jedne.
Trzymaj, myśli na wodzy....
- Ale mamusiu, nie będę dziś spać w namiocie. Pójdę do Frania na siano.
Dzikie orgie na sianie.
Myśli na wodzy...
Harcerze też tam dzisiaj śpią.
- Jak harcerze, to ja też wbijam - rzekła mama ze wzrokiem pedofila
Na wodzy... Iiiii, niestety trybik w moim mózgu odpowiadający za brak skojarzeń zepsuł się z powodu przeciążenia...
Spędź z nami ten wieczór. Zrobimy sobie frytki i pooglądamy telewizję.
To faktycznie lepsze od libacji na sianie. Będą frytki, łiii.
Jak ona ma dobrze. Mama jej robi frytki.... Moja co prawda też, ale tylko i wyłącznie z cukini [*]
wszyscy współczujemy Bellatrix
Szanowna Pani!
Piszę do pani, chociaż się nie znamy i w związku z tym może się to wydać Pani dziwne.
To portal matrymonialny?
Uwaga! REKLAMA! biuro matrymonialne My Dwoje zaprasza singli!!!!!
- Masz rację, ja też muszę wtrącić swoje trzy grosze - poparła męża Magda
- A ja mam nawet pisiąt groszy.
-PINSIĄT, się mówi!!
-Kto nie skacze ten nie lubi!!! HOP! HOP! HOP! OOO popatrz jak wszyscy ładnie skaczą!!!!
- Już o to to ty się nie martw. Ubiorę w ten problem Tomka.
Magda podeszła do mężczyzny:
- Tomek, zakładaj szybciej ten problem!
- Ojciec mojego kolegi jest trenerem jeździectwa. Kiedy prowadził z nami zajęcia na ujeżdżalni czy w terenie, syn zawsze zwracał się do niego ,,panie trenerze", nigdy ,,tato". Uważam, że tak jest słusznie. Lekcja to lekcja. Nie ma taty, mamy, córeczki, synka czy bardziej lub mniej zaprzyjaźnionego kolegi. Relacje podczas treningu muszą być klarowne, czyli nauczyciel - uczeń i kropka
Czyli trener uczy a uczeń jeździ sobie z kropką? A na czas treningu relacje rodzinne off. Nikt nikogo nie zna. I później wychodzi takie coś: Luke, jestem twoim ojcem.
- Tatuś?
Stefka wpadła do domu jak bomba
- Robimy rozpierduchę! - wrzeszczała na całe gardło
-JEB, BANG, BUM, ŁUP, BOOM!!!
- Stefciu! Uspokój się. Najpierw się rozbierz
Ooo zboczuchy jedne.
Trzymaj, myśli na wodzy....
- Ale mamusiu, nie będę dziś spać w namiocie. Pójdę do Frania na siano.
Dzikie orgie na sianie.
Myśli na wodzy...
Harcerze też tam dzisiaj śpią.
- Jak harcerze, to ja też wbijam - rzekła mama ze wzrokiem pedofila
Na wodzy... Iiiii, niestety trybik w moim mózgu odpowiadający za brak skojarzeń zepsuł się z powodu przeciążenia...
Spędź z nami ten wieczór. Zrobimy sobie frytki i pooglądamy telewizję.
To faktycznie lepsze od libacji na sianie. Będą frytki, łiii.
Jak ona ma dobrze. Mama jej robi frytki.... Moja co prawda też, ale tylko i wyłącznie z cukini [*]
wszyscy współczujemy Bellatrix
Szanowna Pani!
Piszę do pani, chociaż się nie znamy i w związku z tym może się to wydać Pani dziwne.
To portal matrymonialny?
Uwaga! REKLAMA! biuro matrymonialne My Dwoje zaprasza singli!!!!!

- A ja mam nawet pisiąt groszy.
-PINSIĄT, się mówi!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz